Żyjemy w realiach, które usprawiedliwiają, czasami nadmierne, stosowanie pewnych powiedzeń w języku potocznym. Ileż razy analizując nasze życie społeczne w trakcie mniej lub bardziej energetycznych rozmów użyliśmy stwierdzenia: „tego się nie da wymyślić”? Oto sztab wyborczy urzędującego prezydenta złożył, w trybie wyborczym, pozew przeciwko Rafałowi Trzaskowskiemu.
Nie ma w tej procedurze nic nadzwyczajnego. Po to została stworzona aby nieścisłości, kłamstwa, kłamstewka wyjaśniać jeszcze w trakcie trwającej kampanii. Chodzi o to aby wyborca znał prawdę o konkretnym kandydacie i aby to nie była prawda jego politycznych przeciwników. To co powyżej zdaje się być banalnie proste. Okazuje się, że nie u nas i nie dla wszystkich.
Tak więc sztab Andrzeja Dudy pozwał Trzaskowskiego za jego wypowiedź…jednak przedstawiciel tego sztabu poseł Krzysztof Sobolewski stwierdził, że: „nie powie w tym momencie o jaką wypowiedź konkretnie chodzi. – „Domagamy się sprostowania tej wypowiedzi i ukazania się tych sprostowań w mediach, w których one wybrzmiały”
„Wszystkie dokumentu przekażemy do sztabu Rafała Trzaskowskiego. Czekamy teraz na decyzję sądu. Przypomnę, że musi ona zapaść w ciągu 24 godzin”– dodał Sobolewski.
Cezary Tomczyk z PO:” Nie wiem, o co chodzi. Ciężko obawiać się czegoś, o czym nie wiemy”.
Rafał Trzaskowski: „Kolejne kuriozum. Rządzący składają pozew, nie mówią czego dotyczy. Pierwszy raz widzę coś takiego. To świadczy tylko o tym, jaki chaos panuje w ich szeregach. Jeżeli rząd składa pozew nie informując dziennikarzy, nie mówiąc o nas, czego on dotyczy, to jest to tylko kolejne świadectwo ich słabości” – czytamy na wp.pl
Jeśli więc w najbliższym czasie będziecie bliscy użycia sformułowania: ”tego się nie da wymyślić” to zastanówcie się, proszę czy właśnie nie palnęliście głupstwa.
Tolerowanie „zdradzieckich mord” czy „chamskiej hołoty” doprowadziło do sytuacji, że politycy PiS mówią dziś publicznie, że niektórzy ludzie nie są ludźmi i że nie są „normalni”.
Tylko w ciągu ostatniego tygodnia TVP, usiłując zaszkodzić opozycji i pomóc w kampanii Andrzejowi Dudzie, zdążyła zaatakować stowarzyszenie skupiające powstańców warszawskich, które stanęło w obronie poniżanych osób LGBT, przypuścić antysemicki atak na Rafała Trzaskowskiego, sugerując, że sprzyja roszczeniom żydowskim i dopuścić się szczytów absurdalnej propagandy, przykrywając jego konferencję dotyczącą bezpieczeństwa państwa i zapowiedź postawienia Antoniego Macierewicza przed Trybunałem Stanu „zarzutem”, że dwa lata temu kupił na bazarku dżem.
Zebrało się jedenastu panów, większość o nader przeciętnej inteligencji, jedni czarujący, inni narcystyczni, jedni rozsądni inni szaleni.
Reżyserem debaty prezydenckiej, której roboczy tytuł brzmiał „Jak dowalić Trzaskowskiemu” był zapewne wielki mózg pisowskiej propagandy Jacek Kurski. Jednak jego „wielkość” zamknęła się w horyzontach wyznaczonych przez monotonię nic nie znaczących tematów, które PiS traktuje jako swoją kartę przetargową.
Dla prezesa najpiękniejsza to Polska byłaby wtedy, gdyby była też wolna od Żydów, masonów, cyklistów, wegan i całej opozycji, od prawa do lewa.
Kampanijny wątek „obrony tradycyjnej rodziny przed ideologią LGBT”, jaki się pojawił w kampanii prezydenta Dudy, tak – równie nagle – gdzieś przepadł. Według złośliwych komentarzy to skutek interwencji zza oceanu, choć ambasador wystosowała w tej sprawie dyplomatyczne dementi.