Kryzys praw człowieka i człowieczeństwa, do którego doprowadził #PiS zbiera krwawe żniwo.
Włodzimierz Cimoszewicz dołożył tak do pieca, że buty spadają. Jeszcze nie widzieliście tak zdenerwowanego byłego premiera.
Nie milkną echa konferencji Mariusza Błaszczaka i Mariusza Kamińskiego, na której w sposób dehumanizujący pokazano migrantów koczujących na polsko-białoruskiej granicy.
Premier Beata Szydło powołała Polskę Fundację Narodową, która będzie promowała markę Polska. W samą porę, strzał w dziesiątkę.
Polska jest na ustach całej Europy, zajmuje się nami Komisja Wenecka, Parlament Europejski, Komisja Europejska. Barack Obama, a po nim najpewniej Hillary Clinton, a jej mąż już, były prezydent USA, Bill Clinton promowali markę Polska („przywództwo na wzór putinowski”). Nawet za darmochę markę Polska promowały dwa największe dzienniki „New York Times” i „Washington Post”. Lepszego public relations nie trzeba.
Moim zdaniem kontynuowanie stanu wyjątkowego i takiej prymitywnej propagandy może się zwrócić przeciwko PiS-owi. Może się pojawić u coraz większej liczby tzw. niezdecydowanych obywateli przekonanie, że rząd ich oszukuje – mówi prof. Antoni Dudek, politolog i historyk z UKSW. I dodaje: – Turów ma także szerszy wymiar i jest pierwszym sygnałem nadciągającego tsunami energetycznego, które zatrzęsie polską polityką, a jest oczywiście związane z UE i nierealnymi z punktu widzenia Polski, niezależnie kto nią będzie rządził, założeniami „fit for 55”. To jest nierealne ze względu na naszą niezdolność organizacyjną, abstrahując już od kosztów.
JUSTYNA KOĆ: Rząd wnioskuje do prezydenta o przedłużenie stanu wyjątkowego na granicy, mimo że nie ma już ćwiczeń Zapad, które były jednym z głównych powodów wprowadzenia go. Dlaczego rząd chce utrzymać stan wyjątkowy?
ANTONI DUDEK: U podstaw tego leżą przyczyny polityczne, bo to jest pomysł na podtrzymanie zwyżki sondażowej, jaką cała ta sprawa PiS-owi przyniosła. Sądzę, że rząd zakłada, że podtrzymując całą tę atmosferę zagrożenia utrzyma dobre notowania. Skala tego kryzysu nie była tak duża, aby w ogóle wprowadzać stan wyjątkowy, ale go wprowadzono, a większość Polaków to zaakceptowała, co wynikało z badań.