Chamstwo i prostactwo Kaczyńskiego

Jarosław Kaczyński kolejny raz wpisuje się do annałów chamstwa politycznego.

Ten cham i prostak psim swędem sięgnął po niemal dyktatorską władzę, mimo nienawiści do rodaków, Polski i przeciwników politycznych.

Napisałem „mimo”, ale tak jest w wypadku podobnych zakompleksiałych ludzi. Władza wpada im w ręce w wyniki splotu okoliczności.

Kaczyński tym razem popisał się „chamską hołotą”, tak nazywając opozycję w trakcie wystąpienia Barbary Nowackiej, gdy doszło do rytualnej debaty nad odwołaniem ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.

No, cóż, „chamska hołota” może być gwoździem do trumny Kaczyńskiego. Trumny politycznej, lecz z takim obciążeniem (alegoria: wieka trumny) nie zawsze można żyć i ostatecznie zostać przytrzaśniętym dosłownie.

Ile zła uczynił Kaczyński, nikomu po 89 roku nie udało się.

To miała być rytualna debata nad wotum nieufności wobec ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego. Rytualna, bo PiS ma większość, żeby wniosek odrzucić. Zostało już tylko głosowanie, gdy prezes PiS Jarosław Kaczyński zaczął wyzywać posłów opozycji.

Wydawało się, że wszystkie sejmowe emocje 4 czerwca 2020 wyczerpała popołudniowa debata nad wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego. Złożony nagle przez premiera wniosek o wotum stał się de facto wiecem wyborczym Andrzeja Dudy: szef rządu zachwalał prezydenta i gromił z mównicy opozycję, zarzucając jej „jątrzenie”, „judzenie” i „pieniactwo”.

Wydawało się, że wszystkie sejmowe emocje 4 czerwca 2020 wyczerpała popołudniowa debata nad wotum zaufania dla rządu Mateusza Morawieckiego. Złożony nagle przez premiera wniosek o wotum stał się de facto wiecem wyborczym Andrzeja Dudy: szef rządu zachwalał prezydenta i gromił z mównicy opozycję, zarzucając jej „jątrzenie”, „judzenie” i „pieniactwo”.

Nowacka: Jak on śmie mnie wyzywać

Wicemarszałek Terlecki zarządził pięć minut przerwy. Kiedy obrady wznowiono, na mównicę znów weszła Barbara Nowacka, wciąż wyraźnie poruszona słowami Kaczyńskiego. Wykazała się jednak politycznym refleksem umieszczając wybuch pogardy Kaczyńskiemu w szerszym kontekście:

„Panie marszałku, lepsizm pana prezesa słyszałam już parę razy, wtedy, kiedy wchodził na ten cmentarz, na który ja wejść nie mogłam, bo wtedy jego ból był lepszy od mojego.

Na ten sam cmentarz, na którym leży moja matka, ofiara katastrofy smoleńskiej. Ale on wszedł, składać kwiaty swojej matce i swojemu bratu, a inni nie mogli. I teraz, dzisiaj, śmie mnie wyzywać!

Po raz kolejny widzimy, czym jest PiS. Nowa solidarność buduje się wśród ludzi, tych którzy wspierali chorych, tych, którzy szyli maseczki, a PiS zaprezentował nam po raz kolejny swoją dojną zmianę.

Arogancja, którą widzieliśmy tutaj na sali, korupcja, nepotyzm, to są wasze imiona, nowa elito z PiS!”.

W tym momencie Terlecki wyłączył Nowackiej mikrofon.

Więcej o „wystąpieniu” Kaczyńskiego >>>

Premier Morawiecki wystąpił o wotum zaufania dla rządu. W Sejmie krzyczał na opozycję, obrażał mniejszości, mijał się z prawdą. Jego wystąpienie z loży prezydenckiej oglądał rozbawiony prezydent Duda. Rząd wotum uzyskał.

W czwartek 4 czerwca 2020 wszystko zdarzyło się w trybie, który przejdzie do historii polskiego parlamentaryzmu jako „tryb Prawa i Sprawiedliwości”: z zaskoczenia, w błyskawicznym tempie uniemożliwiającym racjonalną dyskusję i sprowadzającym Sejm do dekoracji dla poczynań władzy.

Na godzinę 11:00 prezydent Andrzej Duda zaprosił do siebie premiera Mateusza Morawieckiego, a po kilkunastu minutach pojawiła się informacja, że szef rządu złożył wniosek o wotum zaufania. Następnie obaj panowie pojechali do Sejmu, a już za chwilę Morawiecki oklaskiwany przez Dudę wchodził na mównicę, by zachwalać swój rząd, gromić opozycję i wzywać Polaków do poparcia Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich.

O godz. 16:04 odbyło się głosowanie nad wotum zaufania, które było czystą formalnością. 235 posłów było za udzieleniem wotum, 219 przeciw, a 2 wstrzymało się od głosu. Po udzieleniu wotum PiS-owska większość skandowała „Mateusz, Mateusz”, a premier otrzymał bukiet kwiatów.

(…)

Przede wszystkim chodzi o stworzenie wrażenia, że wotum zaufania dla rządu to przede wszystkim… sukces prezydenta Andrzeja Dudy. To próba wykreowania – dość karkołomna i desperacka, biorąc pod uwagę aktywność Dudy przez ostatnie pięć lat – wizerunku prezydenta jako rzeczywistego lidera „dobrej zmiany” i gwaranta spokoju społecznego”

Koncert największych przebojów

Morawiecki posługiwał się bardzo ostrym językiem: mówił, że trzeba wyplenić zło, a opozycji zarzucił, że „jątrzy” oraz „judzi”. To – mamy małą nadzieję, że nieświadome – nawiązanie do propagandy PRL: to wówczas opozycja nigdy nie krytykowała władzy, nie miała postulatów i pomysłów, tylko własnie jątrzyła i judziła, burząc spokój społeczny. „Jak długo ręka wyciągnięta do zgody ma się spotykać z zaciśniętą pięścią?” – gdyby to pytanie Wojciecha Jaruzelskiego znalazło się w sejmowym przemówieniu premiera, pasowałoby jak ulał.

Więcej o inscenizacji Morawieckiego, bo wali się kampania Dudy >>>

To nie było tak, że „weszła do mieszkania i z rozpaczy pękło jej serce”. Ona nam zmarła tuż przed kamerą. Chcieliśmy, żeby były emocje i żeby były łzy. No i przegięliśmy.

Docieramy do osób, które w ostatnich latach przyglądały się pracy bliskich współpracowników Andrzeja Dudy: Piotra Matczuka i Anny Plakwicz z firmy Solvere. To PR-owcy odpowiedzialni za obecną kampanię prezydenta, a wcześniej autorzy serii kampanijnych sukcesów Prawa i Sprawiedliwości. Oboje od lat blisko współpracują z innym marketingowcem: Michałem Lorencem, synem znanego kompozytora. Razem tworzą grupę odpowiedzialną za niemal cały marketingowy przekaz PiS.

Porażający tekst o śmierci na planie spotu politycznego PiS >>>>

Premier próbował przemycić ludziom bajkę, której już nie chcą słuchać. Po 5 latach opowieści o milionie elektrycznych samochodów, 100 tysiącach mieszkań itd. ludzie zaczynają rozliczać PiS, Andrzeja Dudę i domagają się konkretów – mówi prof. Marek Migalski, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. – Mam wrażenie, że Andrzej Duda wszedł w te same koleiny co Bronisław Komorowski, że cokolwiek zrobi, staje się śmieszne. Nawet gdy Andrzej Duda zwraca uwagę na problem retencyjny i suszę, to robi to w tak nieporadny sposób, że wychodzi, że dba o oczka wodne w ogrodach, co nie buduje go jako prezydenta Rzeczpospolite – dodaje.

Wywiad z Migalskim >>>

W staraniach, by Polska rosła w siłę, a ludzie przy władzy żyli dostatniej, „dobra zmiana” wyprzedza komunistycznych sekretarzy o dobrych kilka długości.

Co, jak co, ale susza nam w tym roku raczej nie grozi. Nie, żeby IMiGW zapowiadał falę opadów. Wręcz przeciwnie, już za chwilę rozpoczną się nad Wisłą i Odrą afrykańskie upały. No, ale od czego mamy polityków i to jeszcze polityków w szczycie formy i kampanii wyborczej.

Felieton Bożeny Chlabicz-Polak >>>

7 myśli na temat “Chamstwo i prostactwo Kaczyńskiego”

Dodaj komentarz