Pisowski ksiądz z dzieckiem, prezesa wynurzenie z szamba i kontroler z NIK, właściciel burdelu

BEATA I MAŁOLATA

Jeśli matka powie swojej 17-letniej córce o tym, co to jest prezerwatywa i że niekoniecznie używa się jej podczas balu maskowego, może dostać pięć lat więzienia. Takie kary za „edukację seksualną skierowaną do osoby poniżej 18 roku życia” przewiduje popierany przez PiS projekt, fałszywie przedstawiany jako oręż do „walki z pedofilią”.

Ciekawe, co na ten temat powie Beata „Brocha” Szydło, której syn ksiądz, jak głosi internetowa „wieść gminna”, uwiódł 16-letnią parafiankę i zrobił jej dzidziusia?

W rodzinie Szydło pewne zamieszanie, ale przecież z księdzem to nie grzech, a poza tym jaka radość, bo w Brzeszczach urodzi się kolejny wyborca PiS! Może Prezes, dla ocieplenia swego wizerunku zgodzi się być matką chrzestną potomstwa?

JANUSZ W RUI

Zakała polskiej polityki Janusz Korwin Mikke, po latach wraca do parlamentu i to w otoczeniu dziarskiej młodzieży. Gdy po ogłoszeniu wyników wyborów TVN nadawał relacje z siedziby Konfederacji, byłem przekonany, że to jest jakiś reportaż z przedszkola.

Korwin, aby się przypodobać kibolom zamienił muszkę na szalik, ale własnego wieku i tak nie przeskoczy i to choćby miał żonę w wieku własnej wnuczki. Korwin wśród narodowców wygląda jak stara opiekunka do dzieci na spacerze z podopiecznymi. Korwin już taki jest, po prostu lubi, gdy pcha go młodzież.

ZA MAŁO WAZELINY!

Odlot w stylu PiS! Weteran opozycji z lat 80. Krzysztof Wyszkowski oskarżył w Internecie szefa TVP Jacka Kurskiego o to, że PiS nie zdobył większości konstytucyjnej w sejmie. Wyszkowski liczył na 350 posłów, a tymczasem się nie udało. W opinii Wyszkowskiego winna jest PUBLICZNA telewizja. No to pięknie! Nikt już nawet nie udaje, że materiały TVP to rzetelna robota dziennikarska, bo wiadomo, że moloch z Woronicza, to utrzymywane z naszych podatków i abonamentu Ministerstwo Propagandy Rządu, ale jak widać dla niektórych szpakowatych jastrzębi, wazeliny i agitki było jeszcze za mało.

Wniosek? Prezesie Kurski! Zwiększyć smarowanie, bo się machina zacina.

ZAKUPY TRWAJĄ

PiS zatkał się w senacie. Nie ma tam większości i próbuje przekupić stanowiskiem oraz pieniędzmi posłów z opozycji do przejścia w szeregi Jedynej Słusznej Partii. Zakupy idą szerokim frontem. Podobno jednemu obiecali ministerstwo, drugiemu burdel po Banasiu.

ANTONI NA POWIERZCHNI

Po raz setny z piwnicy wyszedł (ukrywany tam na czas wyborów) Antoni Macierewicz. Po otrzepaniu piwnicznej pleśni, Antoni i jego topowy produkt rozrywkowy, czyli Komisja Smoleńska Fun Company ruszą zapewne jak ferrari na wiejskiej autostradzie pod Lubartowem.

Na zakończenie środowego 86 posiedzenia Sejmu VIII kadencji marszałkini Elżbieta Witek i wicemarszałek Stanisław Tyszka podziękowali posłom za pracę.

„Chciałbym przeprosić obywateli za to, że może nie do końca są zadowoleni ze swoich pracowników, czyli nas (posłów) i wyrazić nadzieję, że może uda się poprawić jakość pracy Sejmu i jego wizerunek w przyszłej kadencji” – mówił samokrytycznie Tyszka.

Jakie konkretne zdarzenia z minionej kadencji Sejmu wzbudziły refleksję odchodzącego wicemarszałka – nie wiemy. Wszystkie kompromitacje z pewnością nie zmieściłyby się w jednym artykule. Wśród posłów, za których zachowanie niewątpliwie należałoby przeprosić, palmę pierwszeństwa przyznać należy „szaremu posłowi”, który nawet na wczorajszym posiedzeniu popisał się pychą, lekceważeniem i pogardą,  opuszczając salę obrad w momencie, gdy na mównicy pojawił się jeden z Prezesów Sądu Najwyższego

Wejścia i wyjścia stały się w czasie VIII kadencji, specjalnością poruszającego się nawet po korytarzach sejmowych, w towarzystwie uzbrojonego ochroniarza – „emerytowanego zbawcy narodu”.

Wchodzi do Sejmu drzwiami przeznaczonymi dla Marszałka po czym, wkracza na mównicę, kiedy tylko chce – bez żadnego trybu i obraża posłów opozycji, by w końcu ostentacyjnie wyjść z sali, w czasie gdy czci się pamięć Wajdy, Szczęsnego czy Adamowicza.

Jest więc za co przepraszać, bo takiego pokazu buty, chamstwa i arogancji jeszcze nie było w historii naszego parlamentaryzmu.

Nie mogę się doczekać chwili, kiedy wyjdzie…  zatrzaśnie za sobą drzwi i już nie wróci!!!

czyli żul z gigantycznym majątkiem, pochodzącym cholera wie skąd, wmieszany w prowadzenie burdelu stoi na czele, uwaga, Najwyższej Izby Kontroli, a czytam tu, że włosy są rwane z głowy bo się tańczy przed kościelnym budynkiem, uwaga, w rocznicę wyboru Wojtyły na papieża…

„W czwartek przystąpiłem do wykonywania konstytucyjnych i ustawowych obowiązków w NIK; będę bronił niezależności i bezstronności Najwyższej Izby Kontroli jako naczelnego organu kontroli państwowej” – zapowiedział Marian Banaś.

Szef NIK, który dotychczas przebywał na bezpłatnym urlopie, pojawił się dziś w siedzibie Najwyższej Izby Kontroli. Poinformował o tym w komunikacie przekazanym PAP.

W ostatnich dniach, jeszcze przed wznowieniem posiedzenia Sejmu w tym tygodniu, pojawiły się sprzeczne informacje związane z ewentualną dymisją Banasia – jakoby szef NIK miał ją złożyć osobiście. Jednak Izba zdementowała te doniesienia medialne. CBA zakończyło kontrolę oświadczeń majątkowych Banasia.

Jak czytamy w portalu GW, postępowanie obejmowało oświadczenia majątkowe złożone w latach 2015-2019. Teraz CBA prowadzi czynności pokontrolne. Zgodnie z prawem, kontrolowany może złożyć teraz zastrzeżenia do protokołu kontroli, ma na to siedem dni.

Formalnie, jeśli szef NIK sam nie złoży rezygnacji, Sejm może go odwołać tylko w wyjątkowych sytuacjach, m.in. jeśli z wyniku choroby zostanie uznany za trwale niezdolnego do pełnienia funkcji lub zostanie prawomocnie skazany za przestępstwo.

– „Ależ to jest fajne – PiS wsadził Banasia do NIK, a teraz nie chce mieć z tym nic wspólnego!” – napisał na Twitterze jeden z internautów. Trudno się z nim nie zgodzić, kiedy słyszy się choćby wypowiedź Joachima Brudzińskiego, europosła PiS i szefa kampanii wyborczej tej partii.

– „Wierzę, że prezes NIK Marian Banaś w sytuacji, w której okazałoby się, że są poważne zastrzeżenia i zarzuty wobec niego, zachowa się tak, jak trzeba. Prezes NIK pracuje już na swój wizerunek” – powiedział Brudziński. Dziennikarze zapytali europosła o doniesienia „Rzeczpospolitej”, która napisała, że Marian Banaś miał złożyć dymisję, ale „postawił się”. – „Nie wiem, co to znaczy „postawił się”, bo pan Marian Banaś nie jest członkiem PiS i z tego co wiem nigdy nie był” – odpowiedział Brudziński. Stwierdził także, że „nie ma takiej wiedzy, aby ktoś z kierownictwa partii, czy pan premier, czy prezes w tej sprawie z panem prezesem Banasiem rozmawiał i takie oczekiwania stawiał”.

– „W sytuacji, w której funkcjonuje takie prawo jak obecnie, możliwości odwołania prezesa NIK są naprawdę właściwie niemożliwe. Trzeba by tu zmieniać prawo. Jak sytuacja by tego wymagała, to absolutnie takich działań nie wykluczam” – dodał Brudziński.

– „Pan Brudziński jest w głębokim błędzie, otóż pan Banaś pracuje na wizerunek PiS, bo to PiS wsadził go na stanowisko prezesa NIK i PiS ponosi za to odpowiedzialność”; – „Kim jest Banaś dla PiS? Od dziś: NIKim”;  – „A to nie jest według takiego scenariusza: To my Cię teraz tak na niby wezwiemy do rezygnacji, ty powiesz, że zarobiony jesteś. My wzruszymy ramionami, bo co tu można zrobić. A za miesiąc jakoś się uklepie i ludzie zapomną?”; – „Ewolucja banasiowa. Wczoraj – Banaś to kryształ Dzisiaj – Banaś nie jest z PiS i działa na własny rachunek Jutro – Banaś? Coś słyszałem, ale nie znam człowieka” – komentowali internauci.

Dodajmy tylko, że Marian Banaś do kręgu bliskich współpracowników braci Kaczyńskich należał jeszcze w epoce Porozumienia Centrum, poprzedniczki PiS. Doradzał też Antoniemu Macierewiczowi jako szefowi MSW w rządzie Jana Olszewskiego. A w obecnie urzędującym rządzie PiS najpierw był wiceministrem, a potem ministrem finansów. Głosami posłów i senatorów PiS został powołany na szefa NIK.

Po dokonaniu analizy doniesień medialnych oraz wyjaśnień złożonych na posiedzeniu plenarnym KRS przez sędziów KRS, Rada przyjmuje, że nie ujawniono w dostępnych i analizowanych źródłach wypowiedzi sędziów członków KRS, które pozwalałyby na sformułowanie wobec nich zarzutów naruszenia prawa, ślubowania sędziowskiego ani zasad etyki sędziowskiej” – brzmi przyjęte w czwartek przed południem stanowisko Krajowej Rady Sądownictwa.

Jednocześnie potępiła ona i uznała za naganne zachowanie sędziego, który mając uzasadnione podejrzenie czynu naruszającego prawo i zasady etyki sędziowskiej przez innego sędziego, poinformował o tym media bez jednoczesnego zawiadomienia organów ścigania. W stanowisku Rada podkreśliła, że uważa za naganne zachowanie sędziego, który uczestniczy w zorganizowanej akcji insynuacji i fałszywych oskarżeń – czytamy w portalu Polsat News.

Przypomnijmy: chodzi o członków KRS Jarosława Dudzicza, Macieja Nawackiego i Dariusza Drajewicza, którzy mieli brać udział w koordynowanej w resorcie akcji dyskredytowania i hejtowania sędziów sprzeciwiającym się zmianom w sądownictwie. Proceder ten opisał w sierpniu portal Onet.

Zaangażowany miał być w niego m.in. także ówczesny wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak, oraz Tomasz Szmydt z biura prawnego Rady. Po medialnych doniesieniach o kontaktach Piebiaka z kobietą o imieniu Emilia, która miała prowadzić akcje dyskredytujące za wiedzą wiceministra, podał się on do dymisji. Z kolei sędzia Szmydt został odwołany z funkcji dyrektora i czasowo odsunięty od orzekania przez prezesa WSA, a następnie przywrócony do obowiązków przez Sąd Dyscyplinarny NSA.

Tymczasem do działania przystąpił także minister Zbigniew Ziobro, tyle że wcześniej. Dziesięć dni po pierwszych tekstach o działalności hejterskiej sędziów, czyli 29 sierpnia 2019 r. bez rozgłosu podjął decyzję w sprawie zespołu, który zajmował się dyscyplinarkami dla niepokornych sędziów. Dlaczego? Otóż większość sędziów uczestniczących w procederze oczerniania innych sędziów była także członkami tego zespołu.

Minister sprawiedliwości powołał go 10 września 2018 r. na mocy zarządzenia, pod kierownictwem wspomnianego Łukasza Piebiaka. Nazwano go „zespołem do spraw czynności Ministra Sprawiedliwości podejmowanych w postępowaniach dyscyplinarnych sędziów i asesorów sądowych”.

Jak czytamy w portalu GW, początkowo chciano, aby zajął się weryfikacją sędziów nadal aktywnych zawodowo, a w przeszłości orzekających w sprawach politycznych. Wkrótce jednak poszerzono zakres zainteresowań specgrupy tak, aby zajmowała się wszystkimi sędziami, których zachowania naruszały zasady etyczne. Decyzją Ziobry zespół został rozwiązany.

Prezes PiS jest dziś słabszy niż kiedykolwiek i nie tylko opozycja, ale ludzie z jego otoczenia, jego najbliżsi dotąd współpracownicy jak Zbigniew Ziobro, próbują na tej słabości coś ugrać.

Słabość Jarosława Kaczyńskiego to coś, co widzimy niezwykle rzadko. Szef PiS konsekwentnie nosi maskę stratega i ojca narodu, spod której jego prawdziwa natura wyziera niezwykle rzadko: jak wtedy, gdy krzyczał o zdradzieckich mordach i posłowie PiS musieli otoczyć go szpalerem, żeby ukryć przed społeczeństwem jego gniew i histerię oraz jak dziś, po wyborach, kiedy niezadowolenie, irytacja i frustracja widoczne były w każdym niemal słowie i geście pierwszego powyborczego przemówienia.

Nie ma wątpliwości, że Jarosław Kaczyński jest dziś słabszy niż kiedykolwiek i nie tylko opozycja, ale ludzie z jego otoczenia, jego najbliżsi dotąd współpracownicy jak Zbigniew Ziobro, próbują na tej słabości coś ugrać. Jeśli im się uda, zmieni się nie tylko układ sił w Prawie i Sprawiedliwości, ale (także z tego powodu) układ sił politycznych i sytuacja w Polsce. I pierwsze tego symptomy już się pojawiły.

Wybory nie przebiegły tak jak chciał PiS. Udało się zdobyć tyle samo mandatów co cztery lata temu, ale zważywszy na ilość wydanych kosztem zadłużania Polski pieniędzy, zmasowaną, nachalną, łamiącą wszelkie standardy propagandę TVP, liczbę nadużyć i przypadków złamania czy obejścia prawa przez członków i nominatów PiS, skalę kompromitacji tego ugrupowania wewnątrz i na zewnątrz Polski, nie jest to wynik, z którego PiS może się cieszyć.

Mówiąc najprościej: najgorsze już zrobiono. Upodlono kraj i własną partię, wyrzucono publiczne pieniądze w błoto, złamano prawo, narażając partię na delegalizację, a konkretnych jej członków na odpowiedzialność karną lub konstytucyjną w przyszłości, kłamano rano, w południe i wieczorem także za pomocą skrajnie zepsutych i upolitycznionych mediów, których misję zaprzepaszczono – i nic. Nie zrobiono ani jednego kroku do przodu! Nic więcej już zrobić się nie da, teraz PiS może tylko starać się utrzymać zdobyte wcześniej pozycje, ale wobec nowego składu parlamentu (lewica – agresywna, recenzująca PiS i kłótliwa, infantylna Konfederacja), będzie to skrajnie trudne.

Jeśli do tego dodamy nikłą co prawda, ale jednak większość opozycyjną w Senacie i niepewny dla PiS wynik wyborów prezydenckich, nerwowość prezesa i niepewność posłów PiS, którzy w sposób widoczny złagodnieli w mediach, stają się w stu procentach zrozumiałe.

Oczywiście, nie oznacza to że opozycja może spocząć na laurach, przeciwnie, teraz właśnie zaczyna się jej prawdziwa praca. Rozliczenie winnych wyborczej porażki, szybkie wyciągnięcie z niej wniosków, stworzenie długoterminowej politycznej strategii, współpraca i zjednoczenie w czasie kolejnych wyborów, postawienie (czego dotąd wyraźnie brakowało) dobra kraju ponad dobrem szefów partii, konkretna, pozytywna wizja Polski, stanowczość, konsekwencja w działaniu i wymiana liderów na nowych, młodszych, bardziej lotnych i energicznych – to jest moim zdaniem plan niezbędny.

Komentarz Waldemara Mystkowskiego tuż po ogłoszeniu wyników wyborów (fragment):

PiS wygrało wybory, partia Jarosława Kaczyńskiego będzie formowała rząd. Czy nadal premierem będzie Mateusz Morawiecki, czy jednak Jarosław Kaczyński zdecyduje się ziścić swoje marzenia i wziąć rząd w swoje ręce, z punktu opozycji nie jest ważne.

Mimo, że PiS osiągnął najlepszy wynik wyborczy po 1989 roku, nie jest on lepszy od całej opozycji – pomijając Konfederację Korwin-Mikkego. Koalicji Obywatelskiej, SLD-Lewicy i PSL-owi należy się solidna refleksja, gdyż osiągnęli razem (wg latte poll) poparcie 48,9 proc. wyborców wobec 43,6 PiS.

Trudno więc będzie propagandowo motywować bezprawie i łamanie Konstytucji przyzwoleniem mitycznego suwerena, bo akurat większy suweren jest po stronie opozycji.

Mniejszy suweren wysyła na Wiejską więcej przedstawicieli niż większy. I to jest ten paradoks przeliczenia głosów wg metody d’Hondta.

Więcej >>>

Kiedy Kancelaria Sejmu zapytała, czy kupić mu bilet na lot z Poznania do Warszawy, nowo wybrany poseł-elekt Koalicji Obywatelskiej Franciszek Sterczewski odpowiedział: „Wystarczy PKP, druga klasa”. W swoim wpisie na Instagramie i w rozmowie z Polsat News wytłumaczył, że to rozwiązanie bardziej ekologiczne.

Franciszek Sterczewski w wyborach startował z ostatniego miejsca na liście KO w Poznaniu. Uzyskał ponad 25 tys. głosów, co dało mu trzeci wynik wśród jego partyjnych kolegów. W rozmowie z polsatnews.pl powiedział, że lubi latać samolotem, jednak jest świadomy, że nadmiar lotów oznacza zwiększenie emisji dwutlenku węgla, co przyczynia się do ocieplenia klimatu. Stwierdził, że jest ono wielkim wyzwaniem dla Polski i świata.

Franciszek Sterczewski stawia na kolej

– Chciałbym się poruszać głównie koleją, która w ciągu ostatnich 30 lat była zaniedbana. Jako poseł w swojej pracy chciałbym przyczynić się do odbudowy i rozwoju dworców w całej Polsce z Dworcem Głównym w Poznaniu na czele – dodał Sterczewski.

Nowy poseł-elekt Koalicji Obywatelskiej stwierdził również, że kolej to najtańszy i najbardziej przyjazny środowisku środek transportu. Po mieście natomiast porusza się na rowerze. Nie wyklucza jednak, że w przyszłości będzie korzystał również z samolotu. – Zrobię to w ostateczności. Imponuje mi Greta Thunberg, która do Stanów Zjednoczonych popłynęła zeroemisyjnym jachtem – powiedział.

4 myśli na temat “Pisowski ksiądz z dzieckiem, prezesa wynurzenie z szamba i kontroler z NIK, właściciel burdelu”

  1. Reblogged this on Xerofas i skomentował(a):
    A co się stanie z Senatem? Wkrótce przekonamy się, jakie są kręgosłupy moralne wybrańców. PiS ma duży talent w podkupywaniu posłów. Czy to się uda z senatorami? Zobaczymy. Prof. Tomasz Grodzki już dostał propozycję, jak to określił, wynajęcia się do rządu PiS i powiedział „nie”.

Dodaj komentarz