Duda ruszył po Polsce z prywatnym Konwojem Wstydu

Prawo i Sprawiedliwość ruszyło wczoraj z kontrofensywą medialną przeciwko swoim poprzednikom i konkurentom wyborczym.  Narracją akcji są środki o horrendalnej skali, które nie trafił do budżetu z powodu działalności mafii paliwowej. Oczywiście, przekaz rządzących poszedł w radykalnym kierunku oskarżenia przeciwników w zasadzie o zmowę z przestępcami i działanie na szkodę skarbu państwa.

To już prawie tradycja – Andrzej Duda często opowiada anegdoty, które praktycznie tylko jego śmieszą. Nie inaczej było i tym razem, kiedy pojechał uroczyście wmurować akt erekcyjny pod rozbudowę strzelnicy w Centralnym Ośrodku Szkolenia Straży Granicznej w Koszalinie.

– „Nie wZ jednej strony atakując politycy PiS ponownie wyjęli argumenty, jak to dzięki rządowi znalazły się środki na problemy społeczne i wsparcie choćby polskich rodzin.

W tym kontekście warto wypomnieć rządzącym ich największy własny konwój wstydu tej kadencji. I nie mowa tutaj wcale o tak głośnym temacie nagród w rządzie, ale biedzie, na którą rządzący skazali polskich emerytów. Relacja przeciętnej emerytury do przeciętnego wynagrodzenia gospodarce w ostatnich latach systematycznie spada. W 2013 r. było to jeszcze 55% podczas gdy w zeszłym roku było to zaledwie 49%.

Niektórzy mogliby nazwać to manipulacją, przecież wynagrodzenia w ostatnich latach rosły bardzo szybko, co sprawia, że dotrzymanie im kroku przez świadczenia zależne od wieloletnich składek mogłoby być z gruntu trudne. Jednak tak myśleć nam nie pozwala fakt, że tragiczna sytuacja jest także w obszarze ewolucji tzw. stopy zastąpienia. Ta ostatnia to bowiem stosunek emerytury do ostatniego wynagrodzenia. Ta przed objęciem rządów przez PiS wynosiła 61,5%, co było minimalnym wzrostem względem 60,8% w roku 2012. Jednak wraz z obniżenie wieku emerytalnego już dziś widać oznaki kryzysu, ponieważ stopa zastąpienia spadła w zaledwie 4 lata do 56,4%.

Jest to jednak zaledwie początek prawdziwego dramatu. Ekipa Mateusza Morawieckiego w myśl narracji dotrzymujemy słowa zgotowała przyszłym emerytom finansowy horror. Nie dość , że składki do OFE posłużą w przyszłym roku częściowo nie budowaniu kapitału emerytalnego, ale finansowaniu “piątki Kaczyńskiego”, to na dodatek rozchwianie całego sytemu emerytalnego przez radykalnie niski w skali Europy wiek emerytalny doprowadzić ma według prognoz do spadku stosunku przeciętnych emerytur do wynagrodzeń do poziomu zaledwie 24,6% w 2060 roku. Spadek z 55% do takiego poziomu oznacza nędzę osób starszych.

Jednak o tym nie usłyszy się w usłużnych władzy mediach. Horyzont czasowy prawdziwego długu jaki zaciągnęła właśnie władza przekracza bowiem okres, kiedy obecne elity PiS będą sprawowały władzę. Mają one zatem swobodę manipulowania faktami i ignorowania problemu, ponieważ o ile mogą sowicie zarobić na obecnym balu na Titanicu, to jednak nie na ich barkach będzie odpowiedzialność za utrzymanie statku finansów publicznych na powierzchni, kiedy ten stanie przed prawdziwymi konsekwencjami dzisiejszej polityki.

To już prawie tradycja – Andrzej Duda często opowiada anegdoty, które praktycznie tylko jego śmieszą. Nie inaczej było i tym razem, kiedy pojechał uroczyście wmurować akt erekcyjny pod rozbudowę strzelnicy w Centralnym Ośrodku Szkolenia Straży Granicznej w Koszalinie.

„Nie wytrzymam, muszę coś państwu opowiedzieć” – zaczął Duda i jak postanowił, tak zrobił. – „Ta strzelnica jest realizowana ze środków na modernizację służb. W 2016 roku tuż przed Świętem Policji przyszedł do mnie ówczesny szef MSWiA Mariusz Błaszczak i mówi do mnie tak: słuchaj Andrzej, mam do ciebie taką sprawę. Wiesz, że trzeba zmodernizować policję i inne służby, bo sam wiesz, jak jest. Nie wszystko działa tam jak powinno, nie mają nowoczesnego sprzętu, który im jest potrzebny. Na to są potrzebne pieniądze, na remonty. (…) Pieniądze muszą się znaleźć, a ja mam problem, bo w rządzie mi mówią, że nie ma i nie chcą mi dać. Ale wiesz, wymyśliłem taki program modernizacji. Opracowaliśmy go już, przygotowaliśmy. No tylko nie mogę tego zrealizować. Jakbyś tak na tym Święcie Policji powiedział, że będzie taki program modernizacji, bo jak powiesz, to już będzie musiał być. No i ja rzeczywiście powiedziałem. No i jest” – powiedział Duda, zanosząc się śmiechem. Nie podejmujemy się tłumaczenia, co go tak ubawiło…

„Pan Prezydent RP wyjaśnił, jak „organizują” wydatki ministrowie, jak „analizowane” są priorytety rządowych programów i w efekcie, dlaczego pewne resorty dostają pieniądze, a inne nie. To przeraża…”; – „Jak to nie ma pieniędzy? A jak nie ma, to skąd się nagle wzięły? Komu zabrali? Anegdotka naprawdę super. Beczka śmiechu…”;

 „Prezydencki żarcik o Mariuszu Błaszczaku w skrócie brzmi tak – Mariusz: Andrzej, mógłbyś załatwić kasę? Andrzej: mógłbym. Ciekawe, czy przy wódce też sobie opowiadają takie anegdoty?”; – „Po tym jak Pan Prezydent RP wyjaśnił, w jaki sposób wybiera się, który z rządowych programów otrzymuje dofinansowanie, zebranych ogarnęła euforia…” – komentowali internauci zachowanie Dudy.

To posłowie PiS skutecznie blokowali w głosowaniach inicjatywy partii ówcześnie rządzącej, czyli PO, utrącając wszelkie próby uszczelnienia cieknących przepisów.

Uroczysta inauguracja kolejnego etapu kampanii wyborczej wypadła wspaniale. W Świecku, nieopodal byłego przejścia granicznego z Niemcami, stanęli pan premier Morawiecki, były minister Joachim „Siorbię Bo Lubię” Brudziński oraz… trzy cysterny. „Cysterny Wstydu”, mówiąc ściśle, a ten wstyd to dlatego, że – zdaniem aktualnie rządzących – za czasów PO-PSL były ona narzędziem przestępstwa. Według autorów kampanii, za rządów PO-PSL za ich pośrednictwem bezwstydnie „wyciekały” z systemu podatkowego tony benzyny. Przez co – jak ogłosił pan premier – Polacy stracili co najmniej tyle kasy, że wystarczyłoby jej na dwa lata „pięćsetplusa”, a za resztę można by jeszcze pobudować liczne żłobki i przedszkola. Dwadzieścia milionów straty dziennie. Tyle winien jest Narodowi za cieknące cysterny rząd Tuska!

Tym razem pan minister nie siorbał, ale za to prawie że mlaskał z zachwytu nad skutecznością partii, która szast-prast pozatykała nie tylko wszystkie lepiej płatne posady w Orlenie, ale i wszystkie podatkowe (zwłaszcza VAT-owskie) przecieki. Natomiast co do cystern, to w ramach odkupienia „win Tuska” będą teraz woziły po kraju paliwo wyborcze, przeznaczone do podsycania stosów dla politycznej konkurencji. W tym celu oklejono je informacjami o stratach poniesionych przez Polaków w wyniku „nieszczelnego budżetu”.

Pięknie pomyślane i zrealizowane. I tylko trzeba by jeszcze podjąć pilne działania (powołując odpowiednią grupę na znanym wszystkim komunikatorze), zmierzające do pełniejszej kontroli nad archiwum sejmowym. Bo tuż po świetnie przeprowadzonej akcji „Trzy Cysterny”, w sieci pojawiły się kontrowersyjne materiały z głosowań sprzed lat, wrzucone na Twittera przez sekretarza klubu PO. Z nich zaś wynika, że największymi obrońcami podatkowych przekręciarzy, owych – jak ich nazwał pan premier – „bandytów w białych kołnierzykach” byli posłowie… Prawa i Sprawiedliwości.

Bo to oni skutecznie blokowali w głosowaniach inicjatywy partii ówcześnie rządzącej, utrącając wszelkie próby uszczelnienia cieknących przepisów już na etapie projektów ustaw. Za nic mając zasiłki na wszystkie drugie dzieci oraz niewybudowane żłóbki i przedszkola, wypychali handlarzom kieszenie dwudziestoma milionami dziennie, byle tylko utrudnić „Platformersom” reformę finansów publicznych i zbić na nieszczelnym systemie niezły kapitał. Polityczny, choć może i nie tylko…

Na szczęście mało kto zauważył wpis polityka PO, a już na pewno nikt nie usłyszy o tym w „Dzienniku” TVP ani nie przeczyta w „Sieciach”, niemniej podobne sytuacje nie mają prawa się zdarzać. Ktoś wyraźnie zaniedbał robotę i spektakularna akcja z cysternami została narażona na kompromitację. A wystarczyło uczyć się od najlepszych. Bo weźmy taką prokuraturę. Tam kluczowe dowody giną zawsze wtedy, kiedy trzeba, taśmy kasują się, gdy należy, a informacje w chmurach rozwiewają na wietrze akurat w momencie, gdy zaczynają być niewygodne. No i co kto ministrowi (i jego drużynie) za to zrobi? Przecież on – jak deklaruje – zawsze i w każdej sprawie zachowuje się modelowo, o żadnych nieprawidłowościach nic nie wie i zawsze czyni, co należy. Sam to powiedział panu premierowi i pan premier mu wierzy, bo i czemu nie miałby…

No więc czas byłby najwyższy, żeby takie same zasady zaczęły obowiązywać w archiwach sejmowych, medialnych i w ogóle wszędzie tam, gdzie mogą istnieć jakieś zapisy czy nagrania minionych działań lub wypowiedzi członków i sympatyków partii aktualnie rządzącej. Przez zaniedbania w tym zakresie na marne poszedł już przecież cały wysiłek komisji do sprawy Amber Gold, czy – dopiero co – komisji VAT-owskiej. Miały być „winy Tuska”, a wyszło jak zwykle – że za wszystkimi tymi „aferami” tak czy owak stali politycy PiS-u. A to niewybaczalne. Znaczy – niewybaczalne, że takie informacje w ogóle docierają do opinii publicznej.

Wprawdzie elektorat pana prezesa i jego formacji nie dba o takie detale jak spójność czy konsekwencja wypowiedzi polityków własnej opcji (że o logice nie wspomnę), ale opozycja tylko czyha, by coś takiego wyciągnąć i opublikować w polsko-języcznych mediach (do likwidacji po wyborach) ku uciesze „gorszego sortu”.

Po wyborach warto by zresztą znieść wszelkie głosowania, bo nie ma się co wygłupiać, a potem jeszcze najeść wstydu (o ile uczestnicy głosowań przypomnianych przez sekretarza PO w ogóle pamiętają jeszcze, co to za uczucie). I tak wiadomo, że wszystkie decyzje i tak zapadają w gabinecie pana prezesa.

4 myśli na temat “Duda ruszył po Polsce z prywatnym Konwojem Wstydu”

Dodaj komentarz